Może ktoś z Was też ma ochotę rzucić fajki i stworzy ze mną mobilizującą się grupkę? Samej ciężko się zebrać.
LukaBandita.
Łódź
Estado civil: casado
Interesado en: mujeres, hombres
Buscando: entretenimiento
Zodiac sign: Libra
Cumpleaños: 2018-09-27
Afiliado:
Nigdy nie liżę mentalnie wyimaginowanych kłamstw.
Papierosomanka
Sześć lat nie byłam fanką papierosów, choć wcześniej byłam...sześć lat trafił szlag..znów palę, kopcę jak Tytanik, tyle, że z nie czterech kominów, a jednego. Gdy rzucałam te sześć lat temu (a rzucałam nie raz), obiecałam sobie, że jeśli znajdę choć jeden racjonalny powód, dla którego mogę sobie palić, to palenia nie rzucam. W tym celu przedzieliłam na pół kartkę papieru, po jednej stronie zalety wynikające z palenia, po drugiej oczywiście wady. Postawiłam sama wobec siebie na szczerość, nie wchodziły w grę żadne tłumaczenia, że jestem zdenerwowana i muszę zapalić....w sumie w stanie zdenerwowania można zrobić sporo rzeczy, niekoniecznie trzeba zapalić. Bo można równie dobrze walnąć łbem o ścianę...ból powinien przytępić stan zdenerwowania. Trwając uporczywie w stanie bezwzględnej auto - szczerości, znalazłam 25 wad palenia, nie znalazłam żadnej korzyści.....Więc kierując się logiką...z dnia na dzień fajeczki poszły w odstawkę. Minęło 6 lat, wcale nie byłam zdenerwowana, wręcz przeciwnie, było bardzo miło...wystarczyło, że jedna osoba zapaliła, bo dobrze się gadało, czułam się "niespełniona" nie mając papierosa..i zapaliłam. Owszem był okropny, śmierdzący, duszący, ale każdy kolejny z nich okazywał się coraz smaczniejszy, i co najważniejsze pozwalał dłużej tkwić przy rozpoczętej kawie, piwie. Paliłam najpierw w towarzystwie, potem zaczęłam popalać po kilka dziennie, minęły 4 miesiące i przeraża mnie znów to palenie.